Faworki

     Są pyszne i chrupiące. A do tego nie zawierają salicylanów, konserwantów, barwników, ani żadnej innej chemii spożywczej. Uwielbiam je!

 

 

Składniki:

• 1,5 szklanki mąki,
• 4 żółtka,
• 4 łyżki kwaśnej śmietany 16% (np. Pilos bez sztucznych zagęszczaczy),
• 1 łyżka spirytusu,
• olej rzepakowy do smażenia,
• cukier puder do posypania.

 

Wykonanie: Na stolnicę wysypać mąkę, dodać żółtka, śmietanę i spirytus. Wszystkie składniki połączyć ze sobą i wyrobić gładkie, nieklejące się do rąk ciasto. Podzielić je na cztery części i każdą partię rozwałkować na bardzo cienkie płaty. Gotowe ciasto pokroić w paski o szerokości około 3 cm i długości około 10 cm. Ich krótsze boki powinny być skośne, tak, by powstały szpiczaste czubki. W środku każdego faworka zrobić nacięcie i przełożyć przez nie jeden jego koniec. Na dno garnka wlać około 4 cm oleju i mocno go rozgrzać. Można sprawdzić czy olej jest wystarczająco gorący wrzucając do niego testowy kawałek ciasta, które powinno zarumienić się w ciągu kilkunastu sekund. Faworki wkładać partiami do garnka i smażyć około 10 sekund z każdej strony. Można je odsączyć z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku, a jak przestygną, przełożyć na talerz i posypać cukrem pudrem.

Z białek, które nam zostaną podczas pieczenia faworków, można zrobić bezy. Przepis podam w następnym poście.